Anna i Szymon Świtajscy

Płyń z czytającymi

Tekst: Aleksandra Kozłowska

Są takie połączenia, które sprawiają, że potęguje się moc każdego z elementów składowych. Występowanie ich w pojedynkę nie ma już tej siły oddziaływania. Przykłady? Proszę bardzo: świeża, chrupiąca bułka i masło, rock i fender stratocaster, kawa i papierosy, czy też duet znacznie zdrowszy: kawa i książka. Tę ostatnią kompozycję, jakże bliską sercu każdego nałogowego czytelnika oferują takie miejsca, jak np. sopocka księgarnia Smak Słowa.

Tu nie tylko możemy przebierać wśród dzieł pachnących świeżą farbą drukarską (Karl Lagerfeld bardzo słusznie zauważył, że ten zapach to najlepsze perfumy na świecie), ale i rozsiąść się z wybranym tomem na sofie, a do tego zamówić gorący napój. Rzeczywistość i wszystkie jej uciążliwości zostają za drzwiami, a my spokojnie pogrążamy się w fantastycznym świecie…

 

Dyskretny urok zapuszczonego kurortu

 

Za Smak Słowa również odpowiada dobrana para: Ania i Szymon Świtajscy. Oboje pochodzą z Włocławka, oboje wybrali Sopot. Mieszkają tu od dwudziestu siedmiu lat. Od 2007 roku prowadzą wydawnictwo Smak Słowa. Księgarnia o tej samej nazwie to ich najmłodsze dziecko - ma zaledwie półtora roku.

Dlaczego znad Wisły przenieśliście się nad morze?

- Przyjechaliśmy tu na studia - odpowiada Ania. - Ja wybrałam psychologię, Szymon geografię na Uniwersytecie Gdańskim. Do Trójmiasta przyjeżdżaliśmy wcześniej; moja siostra też tu studiowała, podobnie jak koledzy Szymona. Szlak był więc przetarty.

Szymon: - Kiedy odwiedzaliśmy tu siostrę Ani, godzinami chodziliśmy po plaży, po zaniedbanym wówczas mieście. Marzyliśmy by też tu mieszkać. I tak się stało. Do Sopotu przeprowadziliśmy się zaraz po skończeniu studiów. Atrakcją było dla nas położenie. Miasto nad morzem. Klimat, natura.

Ania: - Jesteśmy z Włocławka, który - przyznajmy - nie jest urodziwym miastem. Tu ciągnęło nas całe Trójmiasto. Gdańsk: powiew wolności i miejsca takie jak choćby klub Żak, mały, nadmorski Sopot…

- Ale bez Sfinksa czy Spatifu - dodaje Szymon. - Te kluby były bardzo środowiskowe, zamknięte dla nas z zewnątrz.

- Spatif był oczywiście legendą, ale dla nas nie stanowił atrakcji. Chodziłam tam żeby rozmawiać z redaktorką, ale tylko w ciągu dnia, na pierogi - wspomina Ania. - Życie nocne nas nie interesowało. Poza tym alkohol pijemy dopiero od 35. roku życia. Wcześniej po prostu nam nie smakował.

- A jednak czujemy się sopocianami - dorzuca Szymon. - Tylko nie wynosimy tej sopockości na piedestał.

 

Pod srebrnym słoniem

 

Zanim Świtajscy założyli Smak Słowa, Ania przez kilkanaście lat pracowała w Gdańskim Wydawnictwie Psychologicznym. Kiedy zaczynała, na GWP składały się dwie osoby. Kiedy odchodziła - ponad dwadzieścia. Ta różnica pokazuje jak rozwinął się polski rynek publikacji psychologicznych.

I kierunek studiów, i doświadczenie zdobyte w GWP sprawiły, że Smak Słowa również postawił (między innymi) na psychologię. Pierwszą wydaną przez nich pozycją była książka norweskiej pisarki Arnhild Lauveng pt. „Byłam po drugiej stronie lustra. Wygrana walka ze schizofrenią” w przekładzie Ewy M. Bilińskiej. - Z okazji publikacji Arhild przyjechała do Sopotu, potem jeździłyśmy ze spotkaniami autorskimi po Polsce: Kraków, Warszawa - wspomina Ania, redaktorka naczelna Smaku. - Potem jeszcze wydaliśmy jej dwie inne książki.

Zabawne, że najpierw było logo wydawnictwa - słoń z podniesioną (pewnie na szczęście) trąbą. Srebrny wisiorek w tym kształcie Ania dostała kiedyś od mamy. Decydując się na założenie własnej oficyny, wybrała słonika na firmowy znak. A nazwa? - Po kilku dniach męki twórczej, obudziłam się z gotową nazwą: Smak Słowa - śmieje się redaktorka – to był klasyczny „wgląd”.

Wydawnictwo, choć z siedzibą w niedużym Sopocie ambicje ma ogólnopolskie - swe książki sprzedaje w całym kraju. Natomiast księgarnia pełni rolę lokalnego domu kultury.

- Funkcja kulturotwórcza zawsze była dla nas ważna - podkreśla Ania. - Od powstania księgarni organizujemy tu spotkania z autorami (prowadzimy „Salon Literacki Smaku Słowa” i „Mistrzowie Psychologii”) oraz tłumaczami (w ramach cyklu „Przekład przed publikacją” trójmiejscy tłumacze rozmawiają o książce, nad którą aktualnie pracują). I choć pandemia mocno popsuła nam plany, nie dajemy się i przygotowujemy spotkania on-line. Nawet jesteśmy zdziwieni tym, z jak szerokim odbiorem „onlajny” się spotykają.

Ciekawym spotkaniem było to z ostatniego tygodnia, kiedy w księgarni gościli ilustratorzy i ilustratorki oraz autorki książeczek dla dzieci: Agnieszka Żelewska, Ewa Poklewska-Koziełło, Adam Pękalski. Twórcy z Trójmiasta, doceniani w Polsce i zagranicą, a u nas niestety wciąż mało znani.

 

Psychologia i Bliski Wschód

 

Psychologia, głównie społeczna to specjalność Smaku Słowa. Wydawnictwo stawia na książki popularno-naukowe z dziedziny psychologii, poradników, jakie namiętnie kolekcjonowała Bridget Jones tu nie znajdziemy.

- Wyszukujemy najciekawsze i najbardziej aktualne prace polskich i światowych psychologów; wśród nich są m.in. Dariusz Doliński, Bogdan Wojciszke, Tomasz Grzyb, Edward Nęcka, Małgorzata Kossowska, a także od lat mieszkający w Sopocie Wiesław Łukaszewski. Z zagranicznych mistrzów psychologii warto wspomnieć choćby Richarda E. Nisbetta, Stevena Pinkera czy Dana Ariely`ego - wylicza Ania.

I dodaje: - Nie są to książki, które sprzedajemy w ogromnych nakładach. Ale to one budują markę wydawnictwa.

Miłość do tej dziedziny zaowocowała też Festiwalem Książki Psychologicznej. Odbyły się już dwie edycje; jeśli pandemia się uspokoi, w przyszłym roku kolejna odsłona wydarzenia.

Szymon: - To nasze największe osiągnięcie: popularyzacja psychologii.

Ale Świtajscy mają też inne sukcesy na koncie, jak choćby przybliżenie polskim czytelnikom świata arabskiego. I to nie w tej popularnej, czy wręcz kiczowatej wersji w stylu powieścideł pod hasłem: „Urodziłam syna szejka”, czy „Moje wielkie arabskie wesele” (zwykle zakończone brawurową ucieczką młodej żony). Ania i Szymon publikują powieści Nadżiba Mahfuza, jedynego egipskiego noblisty, głośną książkę Raji Alem, pisarki z Arabii Saudyjskiej „Wszystkie drogi prowadzą do Mekki” czy „Dziewczyny z Rijadu” Radży as-Sani, także pochodzącej z tego kraju.

Zachłyśnięcie się światem arabskim wzięło się z podróży.

- Zakładając nasze wydawnictwo byłam totalnie zafascynowana Orientem - opowiada Ania. - Sporo wtedy podróżowaliśmy na Bliski Wschód: Izrael, Egipt, Syria. W Kairze chodziliśmy do księgarni na Uniwersytecie Amerykańskim, mieli tam mnóstwo literatury arabskiej w angielskim tłumaczeniu. Wśród tamtejszych książek znalazłam reportaż napisany przez Arabkę Nayrę Atiję („Khul-khaal. Bransolety Egipcjanek”) o pięciu Egipcjankach różnego pochodzenia, różnej wiary. Przedstawiła kwintesencję kobiecości w Egipcie. Ale i powieści Mahfuza to fantastyczny przyczynek do zwiedzania Egiptu w sposób świadomy. Nawet zaczęłam się uczyć arabskiego, potem jednak brakowało mi na to czasu.

I dodaje: - W latach 70. i 80. wydano w Polsce dużo literatury arabskiej. Naczytałam się jej i pomyślałam, że czas na kolejne wydania. Poznałam

Jolę Kozłowską, wybitną tłumaczkę z arabskiego. Jola miała okazję poznać samego Mahfuza. Wciąż jest niedoceniana, a to przecież ona umożliwiła Polakom dostęp do czegoś wcześniej dla nas nieosiągalnego.

 

Norwegia i Prowansja

 

- W pewnym momencie Szymon jednak ukrócił moje arabskie zainteresowania - śmieje się redaktorka naczelna. - Taka literatura jest zbyt niszowa, powinna być dofinansowywana. Zajęliśmy się więc Skandynawią i słynnymi skandynawskimi kryminałami. Wydajemy serię mrocznych powieści Jørna Liera Horsta, ale też książki Herbjørg Wassmo i Anne B. Ragde.

- Skandynawistyka na UG jest jedną z najlepszych w Polsce - dodaje Szymon. - Nasze książki zaczęły ściągać do księgarni tamto środowisko. Choć niestety muszę przyznać, że w Warszawie więcej osób przychodzi na nasze spotkania.

- Dopiero Literacki Sopot przywrócił nam wiarę w czytelnictwo - mówi Ania. – To świetny międzynarodowy festiwal, przyciąga tłumy. Bardzo otworzył miasto na kulturę, na światową literaturę. Cieszymy się, że współpracujemy z organizatorkami tej imprezy. Dobrze pracuje nam się też z Sopoteką.

Z jakich książek jesteście najbardziej dumni? - pytam.

- „Prawy umysł” Jonathana Haidta. I „Płyń z tonącymi” Larsa Myttinga odpowiada Szymon. - Ale z każdej naszej książki się cieszę.

- Trudna decyzja, bo to tak, jakby wybrać tylko jedno ze swoich dzieci - mówi Ania. - W każdym roku jestem dumna z czego innego. W 2020 cieszę się, że wydaliśmy „Przechytrzyć historię” Aarona Lansky`ego, jednej z gwiazd Literackiego Sopotu.

Z opisu wydawnictwa: „Jako dwudziestoczteroletni student Aaron Lansky postanowił podjąć próbę ocalenia porzuconych książek w jidysz, zanim będzie za późno. Dzisiaj, ponad milion książek później, może się on pochwalić nadzwyczajnym osiągnięciem, które nazwano „największą kulturalną akcją ratowniczą w żydowskiej historii”.

- Ale bardzo też lubię serię kryminałów prowansalskich Mary Lou Longworth - dodaje sopocianka. - A ponieważ lubimy jeździć śladami naszych książek, byliśmy w Aix-en-Provence, poznaliśmy autorkę tego cyklu. Pokazywała nam miejsca, gdzie dzieje się akcja jej serii. Nazywam ten cykl przyjemnościowym. Oczywiście wydarza się morderstwo, którego zagadkę trzeba rozwiązać, ale czytając M.L. Longworth głównie się chłonie urok Prowansji. Bohaterowie ciągle jedzą, piją doskonałe wina, spędzają miło czas… Przyjemnie się w tym zanurzyć i uciec w inną rzeczywistość.

 

Szeleszczące podróże

 

W roku pandemii taka ucieczka przydałaby się pewnie każdemu. Nawet jeśli realna podróż nie jest możliwa, zawsze pozostają niezastąpione książki. Wycieczka w inne, fascynujące, szeleszczące świeżymi kartkami światy to najlepsze lekarstwo na całe zło.

- Mieszkamy na ul. Fiszera, na parterze. Latem budzą nas w nocy i nad ranem ludzie wracający z imprez - mówi Szymon. - Ale Sopot zawsze był oblegany w wakacje. Te tłumy w dużym stopniu odwiedzają też naszą księgarnię, kupują nasze książki. Dzięki nim możemy promować Smak Słowa.

Ania: - Staramy się robić swoje, tak żeby to miasto na tym korzystało. Jakąś cegiełkę tu dokładamy, mam nadzieję.

Pytam ją o plany na 2021 rok.

- Ponieważ najbliższa edycja Literackiego Sopotu będzie włoska, szykujemy kolejny tom pochodzącego z Włoch pisarza Mathea Righetta „Ostatnia ojczyzna” oraz „Pingwiny z grilla”, nowy kryminał Fulvia Ervasa, pisarza pochodzącego z Treviso, stolicy prosecco. Będzie też oczywiście nowy Horst oraz piękna norweska książka o miłości do gór autorstwa Henrika Svensena. Ukaże się również książka psychologiczna znakomitego badacza autyzmu Simona Barona-Cohena, to cioteczny brat znanego aktora, a także nowa publikacja Tomasza Grzyba. Najbardziej jednak czekamy na nową powieść Herbjørg Wassmo w przekładzie Ewy M. Bilińskiej, która ukaże się jesienią.