×

Komunikat o błędzie

User warning: The following module is missing from the file system: colorbox. For information about how to fix this, see the documentation page. in _drupal_trigger_error_with_delayed_logging() (line 1181 of /www/muzeumsopotu_sopocianie/www/jankaczkowski/includes/bootstrap.inc).

Rozmowa z Magdaleną Sekułą przeprowadzona w dniu 11.10.2016 r.

Jan zawsze był wyjątkowy. Ja, jako starsza siostra, byłam wobec niego nadopiekuńcza. Przechodząc przez ulicę, chwytałam go za rękę, nawet jako dorosłego. On od początku przewyższał intelektualnie większość dzieci, jednał sobie ludzi bez względu na wiek. Cechowały go ogromne poczucie humoru i dystans. Kiedy czasami w szkole dzieci mu dokuczały, byłam gotowa walczyć za niego, ale on mnie powstrzymywał, mówiąc, że nie warto. Jan początkowo uczył się indywidualnie w domu, ale nie lubił tych lekcji. Marzeniem jednej z pań nauczycielek była praca w Peweksie, więc takie nauczanie nie mogło przynieść dobrych rezultatów przy jego intelekcie i wyjątkowej pamięci. Jako dziecko podczas wakacji u babci Wincentyny, uczestnicząc we mszy w parafialnym wiejskim kościółku, mówił równocześnie z księdzem. Naśladował jego gesty, ku zgorszeniu pozostałych wiernych, tylko babcia pozostawała niewzruszona. Od dzieciństwa Jan uwielbiał pociągi. Podczas pobytu w Kamieńczycach u babci codziennie je liczył. Zapisywał godzinę przejazdu ekspresu Warszawa–Kraków, który widać było z domu.
Od dziecka fascynowała go też medycyna, to on jako młodszy brat uświadamiał mnie w pewnych kwestiach. Interesowały go układy wewnętrzne, budowa narządów.
Pamiętam też, że uwielbiał kroniki kryminalne, szczególnie fascynowały go opisy rozkładu ciała. Interesował się prawem. 
Jan kompletnie nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych. Nie miał ulubionych ubrań czy przedmiotów. Lubił szaliki, ale ciągle je gubił. Z licznych nagród, które otrzymał, najbardziej cenił Pontifici (pol. Budowniczemu mostów), przyznaną przez Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie.
Mimo tego, że był bardzo wymagający, nie zmuszał, nie pytał, nie moralizował w relacjach z ludźmi. Podczas pracy w Pucku poznał bardzo wielu młodych ludzi z różnych, czasem wręcz patologicznych środowisk, którym starał się pomóc, część stanowili jego uczniowie ze szkoły zawodowej. Bardzo szczególny był przypadek jednego chłopca, w tej chwili dorosłego już mężczyzny, którego Jan wyciągnął praktycznie z więzienia, a ten w pełni wykorzystał daną mu szansę na dobre życie. 
Miał niezwykłą zdolność do rozmowy. Umiejętność skanowania ludzi w kościele i ułożenia pod nich kazania – i zawsze trafiał w punkt. W każdym środowisku znajdzie się osoba, dla której on wiele znaczył. Jan bardzo poważnie podchodził do życia. A jednocześnie był bardzo uczuciowy. Rodzice uczyli nas, że trzeba coś robić, coś budować, pokonywać przeszkody, a jednocześnie zachowywać pewien dystans. 
Miał wyjątkowe poczucie humoru. Na przykład podczas wręczania Róż Gali w roku 2015, kiedy otrzymał nagrodę za działalność charytatywną, wchodząc na podium, zwrócił się do publiczności, mówiąc: „Z takiej ambony jeszcze nie przemawiałem”.
Najważniejsze w życiu Jana było: po pierwsze bycie księdzem, po drugie bycie bioetykiem, po trzecie bycie szefem hospicjum, po czwarte praca z młodzieżą, po piąte rodzina. 
Zbawienie swoje i nasze oraz bliskość były dla Jana bardzo ważne. Ale za dużo tych rozmów o uczuciach nie było. Szczególnie w okresie choroby Jan chronił nas przed cierpieniem. Nie podejmował też zwykle rozmów na temat wiary, zapytany o jakąś kwestię, odpowiedział mi: „Przeczytałabyś książkę, to byś wiedziała”.
Jan był człowiekiem stale niezwykle czymś zajętym i pełnym ogromnej chęci życia do końca. Od dziecka nauczył się każdą swą słabość przekładać na siłę intelektualną.